piątek, 5 kwietnia 2019

ENEGON - baterie-zamienniki NP-W126



Przypadkiem kupiłem ładowarkę i dwa akumulatory o zupełnie nieznanej mi do tej pory nazwie Enegon. Cena zestawu to równowartość około 60 PLN.

Tak naprawdę potrzebowałem ładowarki na USB, ponieważ zapomniałem, że można ładować H1 za pomocą zewnętrznego akumulatora USB-C PD. W zestawie była ładowarka i dwa akumulatory. 

Jak się wspomniany zestaw sprawdza w praktyce?



Ładowarka


Działa. Udało mi się za jej pomocą załadować zarówno oryginalne jak i dołączone do zestawu baterie. Z ładowarką po USB mam złe doświadczenia, kupiona wcześniej ładowarka firmy Neewer po prostu nie działała.

Ładowarka Enegon podłączona do Macbooka Pro(2017) za pośrednictwem adaptera HooToo ładuje tylko jedną baterię. Włożenie drugiej baterii powoduje zatrzymanie ładowania. Jedna bateria ładuje się bezproblemowo.

Czas ładowania nie jest dłuższy niż przy oryginalnej ładowarce.

Baterie

Działają zdumiewająco dobrze. W pewnym sensie, razem z aparatem X-H1 sprawdzają się lepiej niż oryginalne NP-W126 (bez S).  Oryginalne baterie starego typu powodują wyświetlanie się komunikatu, że lepiej jest stosować baterie NP-126S, co jest dość upierdliwe - testowane przeze mnie zamienniki tego nie powodują. 

Niejaką wadą w stosunku do oryginalnych baterii jest brak pomarańczowych oznaczeń pomagających w prawidłowym włożeniu baterii. Ale oryginalne baterie Fuji w początkach produkcji miały dokładnie ten sam problem. 

Czasu działania dokładnie nie mierzyłem. Jednego dnia wykorzystałem 1 baterię oryginalną plus oba zamienniki (oryginalne były głębiej w plecaku).
Dla porównania, podczas jednego dnia spędzonego w zeszłym tygodniu na targach od 9-17  też zeszły mi prawie trzy oryginalne baterie. 

Podsumowanie



Zastanawiam się, czy nie kupić jeszcze jednego zestawu ładowarka plus 2 baterie.

Nowa 90 i czas kwitnienia

Wahałem się długo, ponieważ budżet luźniejszy to dopiero w przyszłym miesiącu będzie, ale sezon kwitnienia i ostatni dzień cashback’u  pchnęły mnie do decyzji, by jednak kupić 90, który zakup sfinalizowałem w ostatniej chwili, tj. na dwadzieścia minut przed zamknięciem sklepu w ostatnim dniu promocji.  😁

Odejmując cashback i 3-letnie opcjonalne ubezpieczenie, wyszło mniej więcej tyle, za ile chodzą używane. 

Możliwe, że gdyby normalnie w sprzedaży był już dostępny Viltrox 85 1.8, to bym się na niego zdecydował. Tymczasem na razie, a sezon na kwiaty się kończy, więc…  


Wiem, że tradycja nakazuje zrobić zdjęcie obiektywu i go zamieścić na grupie, a poza tym za zdjęcie obiektywu albo  na stole, albo np. na krześle, dostaje się  pięć razy więcej lajków od zdjęć robionych tymi sprzętami, ale niech tam. 😜

Sakura blossoming in Tokio

Trochę nietypowo, bo do streeta głównie 23 używam, ale samo się prosiło. 


Więcej zdjęć 90 będzie po weekendzie, jak będę miał więcej czasu na obróbkę.

sobota, 15 września 2018

X-H1 a pierwsze macanko Nikona Z7

Kilka organoleptycznych wrażeń z macania nowego aparatu Nikon Z7 z ekstremalnie subiektywnego punktu widzenia. Porównuję komfort używania do mojego obecnego narzędzia, którym jest Fujifilm X-H1.

Wczoraj wracając z pracy zatrzymałem się na chwilę w lokalnym sklepiku, gdzie mieli mieć Z7 do pomacania. I był, z przypiętym obiektywem 24-70 f4. Obok był także FTZ z tradycyjnym 24-70 F2.8.

W ręce leży wyjątkowo dobrze. Nie mam specjalnie uwag. Ergonomia jest bardzo dobra. Wykonanie solidne. Menu jest OK - szybko znalazłem, co chciałem. Nie ma tylu pokręteł co Fuji, ale mógłbym z tym żyć, bo menu, przyciski są czytelne i dość dobrze przemyślane - przypomniał mi się mój stary D700. Różne ustawienia można przypisać do programów U1, U2 i U3 na pokrętle po lewej stronie - w praktyce może to się sprawdzać równie dobrze, jak pokrętła Fuji.

Szczególnie spodobał mi się slot na karty. Niestety jeden, ale dotychczas większość moich aparatów miała jeden slot.

Do AF trzeba się troszkę przyzwyczaić. Jest dobrze, ale w porównaniu do H1 nie odczuwam specjalnie różnicy, przynajmniej podczas szybkich testów w sklepie.

Podobał mi się pomysł na wskaźnik poziomu. To oczywiście w innych aparatach też jest.

Obiektyw 24-70 F4 mechanicznie wydał mi się ciut dziwny. Standardowo jest on w pozycji zamkniętej - żeby zacząć go używać, trzeba przekręcić. Do tej pory podobne rozwiązanie widziałem tylko w X10, a także w tanich aparacikach z wysuwanymi obiektywami. Zdziwiło mnie to w tym obiektywie, ale po zastanowieniu rozumiem, co kierowało projektantami - do transportu jest mniejszy, niż musi być podczas pracy.

Jakość obrazu na pewno jest rewelacyjna, ale tego już nie mogłem sprawdzić. Już widziałem te 45 megapikselowe doskonałe fotografie, które mogą powstać. Ale nie wszystko jest tak jednoznaczne i nie wiem, czy praca z Z7 będzie równie przyjemna co z X-H1.

Migawka w Z7 jest głośna. Czytałem w sieci, że jest cicha, ale to musiał pisać ktoś, kto nie trzymał X-H1 w ręku. Trudno w ogóle porównywać, dla moich uszu, bo latach pracy na X100*, X-T1 i teraz X-H1, migawka Z7 brzmiała jak wystrzał armatni.

Zwłaszcza X-H1 jest cichutkie. Jest ciche do tego stopnia, że w porównaniu do

To powiedziawszy, migawka Z7 jest dalej cichsza niż japońskiego iPhone'a, więc deal breaker to nie jest. Do pracy krajobrazowej, w studio w ogóle nie ma znaczenia. Na koncercie miałbym jednak opory użyć, zwłaszcza wielokrotne zdjęcia, podczas gdy X-H1 bym się chyba odważył.

Na zakończenie podszedłem do półki z Fuji, na której leżało X-H1 z podpiętym obiektywem 16-55 F2.8. Dla porównania wziąłem do ręki. Moja subiektywna opinia jest taka, że X-H1 z 16-55 leży w rękach lepiej, niż Z7 z 24-70 F4. Z7 wydaje się solidniej zbudowany, ale X-H1 wydaje się znacznie lżejsze i jakby przyrośnięte do rąk.

Czy dalej ciągnie mnie do Z7? Tak.

Czy widzę jakieś racjonalne powody zmiany? Nie, co więcej, widzę powody do pozostania (cicha migawka H1).

Chyba skorzystam z cashback i dodam 16-55 do posiadanych przeze mnie obiektywów. I poczekam na H2.

Chyba, że GFX 50R zmieni wszystko.

Pakiet filtrów Laowa

Odaiba Marine Day Lantern Festival

Wczoraj kurier przywiózł mi paczkę, w której znajdowały się trzy filtry rozmiaru 49mm:

- UV
- ND1000
- CPL

Filtry otrzymałem w zamian za zarejestrowanie się jako użytkownik obiektywu Laowa 9mm. Po wypełnieniu pocztówki znalezionej w pudełku do otrzymania przesyłki upłynął prawie miesiąc. Obiecuję sobie dużo zwłaszcza po ND1000, choć wymyślenie, do czego zastosować 9mm + ND1000 trochę mi zajmie.

Niestety, filtry te nie pasują do żadnego oryginalnego obiektywu Fuji.

Zdjęcie dołączone do tego posta jest zrobione obiektywem Laowa 9mm, ale nie powstało przy użyciu żadnego z wyżej wymienionych filtrów. Czas na testy dopiero nadejdzie.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Tsukiji Honganji Matsuri




Lato to w Japonii okres ogromnych upałów, ale też okres matsuri, czyli festiwali. Właściwie codziennie coś się dzieje.

Matsuri, oprócz tego, że zawiera pierwiastek religijny, jest kolejnym dobrym powodem, by się zabawić. Bo po dobrej pracy należy się dobra zabawa - a żeby dobrze pracować, trzeba się od czasu do czasu dobrze zabawić. 

Matsuri często organizowane jest przez lokalną świątynię. Zdjęcia w tym reportażu przedstawiają festiwal, który odbywa się na początku sierpnia w Honganji, świątyni znajdującej się tuż obok słynnego targu rybnego w Tsukiji.

Taniec, często wokół yagura 矢倉, czyli zbudowanej specjalnie na potrzeby festiwalu drewnianej wieży-podestu na którym usadowieni są muzycy, może po prostu wyrażać radość, ale też i ma powiązanie z kultem przodków. 

W sierpniu w Japonii jest okres Święta Zmarłych, w tym roku 13-16 sierpnia. Tańcząc cieszymy się, że dzięki wysiłkom i poświęceniu naszych przodków jesteśmy, gdzie jesteśmy, powodem do radości jest też to, że dzięki odprawieniu rytuałów mogliśmy ulżyć naszym przodkom w zaświatach. Ściśle biorąc, Bon-Odori to taniec w trakcie O-Bon, ale nazwę tę stosuje się też w innych okresach - podczas wspomnianego festiwalu spiker wyraźnie zapowiadał Bon-Odori.

Matsuri to też solidne jedzenie - niekończące się rzędy kramów z jedzeniem. Trudno jednak jeść i trzymać aparat. 

Honganji Matsuri odbywa się na dziedzińcu przed świątynią. Obmycie rąk w specjalnym baseniku przy bramie ma zapewnić przede wszystkim czystość rytualną przed wejściem na teren świątyni. 

Bywa, że takie matsuri kończy się pokazem ogni, hana-bi 花火 czyli kwiatów z ognia. Nie tym razem, Honganji Matsuri kończy się zwyczajnie. Równo o godzinie 9 wieczorem ogłaszany jest koniec zabawy, ze względu na zbliżającą się ciszę nocną.

Wkrótce zgasną główne światła i lampiony. Zanim to się stanie, grupki znajomych pośpiesznie robią selfie, popularnym miejscem wydaje się tablica z wymienionymi patronami świątyni.
Do pracy przystępują służby porządkowe. Wydaje mi się jednak, że niektóre stoły są składane przez samych gości. 










ENEGON - baterie-zamienniki NP-W126

Przypadkiem kupiłem ładowarkę i dwa akumulatory o zupełnie nieznanej mi do tej pory nazwie Enegon. Cena zestawu to równowartość okoł...